Konieczność zapłaty 40 euro (lub odpowiednio 70 lub 100 euro) za opóźnienie w uregulowaniu należności to skuteczny sposób na dłużników, którzy nie opłacają faktur w terminie.
Uprawnienia wierzycieli są szerokie, bowiem dochodzić rekompensaty można w związku z przeprowadzoną transakcją handlową, jeśli dłużnik przekroczy termin zapłaty. Brak jest konieczności kierowania wezwania do zapłaty, nie ma konieczności udowodnienia poniesionej szkody.
Jak się więc przed tym bronić?
Oczywiście pierwszą, najistotniejszą rzeczą jest pilnowanie terminów zapłaty i niespóźnianie się z płatnościami. Poza tym oczywistą radą jest jeszcze kilka innych rzeczy.
Należy mieć na uwadze, że rekompensaty można dochodzić od każdej faktury – warto więc już w umowie uwzględnić, że np. przy regularnych zamówieniach powinna być wystawiona jedna faktura miesięcznie. To ograniczy możliwość wielokrotnego naliczania rekompensaty od niezapłaconych w terminie faktur.
Jednak warto zaznaczyć, że dochodzenie przez kontrahentów kosztów rekompensaty może zostać ograniczone. Sąd Najwyższy stwierdził, że „mając na uwadze dolegliwość dla dłużnika takiej sankcji, do sądu orzekającego w sprawach o przyznanie równowartości 40 euro, należy zbadanie, czy w okolicznościach konkretnej sprawy wierzyciel nie nadużył przyznanego mu prawa, biorąc pod uwagę art. 5 k.c.”. (zasady współżycia społecznego).
W orzecznictwie zwraca się uwagę, iż nadużycie prawa może występować, gdy:
- wysokość rekompensaty prowadzi do „wzbogacenia” wierzyciela, to jest kwota rekompensaty przewyższa wartość świadczenia albo stanowi znaczny procent tej wartości,
- wierzyciel nie podjął żadnej aktywności celem wyegzekwowania należności, co prowadzi do wniosku, że wierzyciel akceptował taką praktykę (brak wezwań do zapłaty, ponagleń),
- koszty windykacji nie były wysokie, bo sprowadzały się do wiadomości e-mail lub SMS,
- należności zostały opłacone dobrowolnie, z kilkudniowym opóźnieniem,
- odsetki za opóźnienie wynosiłyby kilkadziesiąt lub kilkaset razy mniej niż kwota rekompensaty,
- ustały stosunki gospodarcze między stronami, co spowodowało złożenie pozwu, mimo braku wcześniejszego dochodzenia tych kwot.
Ustawodawca dążył do zachęcania kontrahentów do terminowej spłaty zobowiązań, a nie do dodatkowego zysku dla wierzycieli lub narażania dłużników na ryzyko zadłużenia. Przyznawanie takich kosztów w powyższych sytuacjach mogłoby zakłócić równowagę między celem wprowadzenia rekompensaty a wagą opóźnienia w płatności o kilka dni.